Alberto odnosi się do afery z koncertu. Wypowiedział się o ekipie Maciasa
Raper na swoich mediach społecznościowych postanowił odnieść się do zaistniałej sytuacji, która przydarzyła się podczas jego niedawnego koncertu w jednym z polskich klubów. Przypomnijmy, że fani zaczęli wykrzykiwać nazwę wrogiej dla Alberto, ekipy hip-hopowej "White Widow".
Dla Alberto "White Widow" w kontekście muzycznym jest jak najbardziej w porządku, pozostaje tylko kwestia, kto jak potrafi się zachować. Skwitował wypowiedź słowami, że jeśli ktoś jest bitą pa*ą, to zawsze nią pozostanie.
Fani zaskoczyli Alberto na jego koncercie. Skandowali grupę Maciasa
Alberto wyruszył w epizodyczną trasę koncertową po okolicznych klubach w Polsce. Niedawno w jednym z nich doszło do kuriozalnej sytuacji. Jego fani zaczęli skandować nazwę muzycznej grupy "White Widow", z którą raper jest skonfliktowany.
Wszyscy pamiętamy doskonale dymy pomiędzy drużyną Alberto i ekipą Maciasa "White Widow". Jak widać, fani również nie zapominają o tym incydencie. Podczas ostatniego koncertu rapera GM2L zaczęli skandować nazwę tej drugiej grupy, nie dając dojść do głosu artyście. A wszystko zaczęło się od podania mikrofonu przez Alberto jednemu z uczestników koncertu, który bez chwili namysłu i z zaskoczenia rozpoczął kuriozalną sytuację.
Zawodnicy High League w wielkim konflikcie. Wszystko dąży do ulicznej walki
Freak fighty słyną z tego, że w ich szeregach pojawiają się niezwykle temperamentne postacie. Tym razem konflikt narodził się pomiędzy dwoma raperami.
"Macias" wraz z Alberto nie szczędzą sobie wyzwisk od czasu walki tego pierwszego z bratem Alberto - Josefem "Bratanem". W czasie ostatniej walki Simao "Macias" wrzucił na swoje story fragmenty kiedy ten był nokautowany przez Pawła Tyburskiego. Alberto odpowiedział na to nazywając go przekornie "Majtasem" i przyznał, że rozstrzygną to honorowo 1 na 1 przy najbliższej okazji. Powiedział także, aby "Macias" nie brał ze sobą żadnych kolegów, bo wtedy od niego ruszy cała armia.